Nasze wspólne opowiadanie.

Konaszefka

- Zwłaszcza dla kogoś takiego, jak ty - powiedział i wziął dziewczynę za ręce.

Shadow

- Bill... ja nie wiem, co powiedzieć - szepnęła, wpatrując się w chłopaka załzawionymi oczami.
- To nie mów nic - odpowiedział równie cicho, ocierając z jej policzków słone krople.

Lola

Pocałował jej policzki, nosek, czoło, brodę...
Szeptał ciche słowa otuchy...
W końcu znalazł swój cel - usta. Czerwona, z odrobinką tandetnego różu.

[sorry. nie załapałam, że nowa strona jest]

Konaszefka

[nie ty jedna xD]

Pocałował jak najczulej tylko potrafił, wkładając w to całą swoją miłość. Przysunął dzięwczynę do siebie, aby podczas pocałunku nigdzie mu nie uciekła.

Shadow

- Bill, przepraszam - powiedziała po chwili, odrywając się od niego. - Ja...
- Cii... już w porządku - odpowiedział, lekko się uśmiechając i mocno przytulił dziewczynę do siebie. - Tylko obiecaj mi, że już nigdy tego nie zrobisz.

[tak, ja też nie zauważyłam nowej strony Very Happy

]

Lola

- Obiecuję. Kocham cię. Najbardziej na świecie.
- Ja też. To kiedy wyjeżdżamy?

Konaszefka

- Nie wiem. Trzeba załatwić szkołę, pogadać z moimi rodzicami, mieszkanie... - zaczęła wymieniać Anna.

Shadow

- Wszystko załatwimy - uśmiechnął się chłopak, całując dziewczynę w nos.
- A Ci znowu gruchają jak dwa gołąbki - usłyszeli za plecami znajomy głos.

Lola

- Bardzo śmieszne. - Mruknął sam zainteresowany.
- Tak, nawet bardzo. Podobno szykujecie plany o wyjeździe... ten...
- Nigdzie nie jedziesz. - Paluchem pogroził starszemu.

[idę kąpać rodzeństwo.]

Konaszefka

- Muszę. Gustav i Georg też muszą. Nie jesteś jeszcze pełnoletni. - Tom pokazał język Billowi.

Shadow

- No właśnie, Bill. On ma rację. Nie jesteśmy jeszcze pełnoletni. Nie wiem, czy...
- Spokojnie, postaram się wszystko załatwić - uśmiechnął się. - Wyjedziemy stąd. We dwójkę.
- A co z nami, Bill. Z zespołem? - zapytał Tom.

Lola

- Nie wiem Tom - westchnął - Wypadałoby zadzwonić do Josta i go poinformować. Nie będzie zbytnio zadowolony.
- Rozumiem.

Konaszefka

- Zaczekajcie. Ja nawet bym wolała w piątkę - zaczęła Anna.

Shadow

- W piątkę? - zdziwili się bliźniacy.
- Tak. Nie chcę, żeby przeze mnie rozpadł się Wasz zespół, runęły Wasze marzenia. Co Wy na to?

Konaszefka

- Ale... - zaczął Bill.
- Żadngo ale! Ja, wy, Georg, Gustav. Jasne? - spytała dziewczyna.

Shadow

- Ale... - Bill po raz ostatni spróbował dojść do głosu.
- Nie słyszę żadnego słowa sprzeciwu - powiedziała dziewczyna, przykładając mu palec do ust.
- A Andreas? - wtrącił Tom. - Zostawimy go tutaj?

Konaszefka

- Nie. Bierzemy ze sobą - stwierdziła Anna. Była pewna swego. Bill z rozdziawioną buzią patrzał się na nią, jak na kosmitkę.
- Ty chyba żartujesz? Pięciu chłopaków i ty jedna?

Shadow

- A w czym problem? - zapytała, chwytając go za rękę.

Konaszefka

- Przecież to gwałciciele! - zaczął się śmiać wniebogłosy.

Lola

-Gwałciciele powiadasz? - Tom zacisnął dłoń w pięść i porozciągał palce. - Kto tu niby gwałci? św. Antonina?

Shadow

- Nie, Ty - zaśmiał się Bill.
- Ja? To zaraz Ci pokażę - odpowiedział dredziarz, uśmiechając się cwaniacko i zrobił krok w kierunku Anny, która zapiszczała i schowała się za Billem.

Konaszefka

Tom zaczął biegać za Anną, a ta śmiała się wniebogłosy. Wreszcie jak głupia upadła na łóżko, zwijając się ze śmiechu.
- Jejku, jak ja was uwielbiam - powiedziała, patrząc z uśmiechem na Billa i Toma.

MaDzia ®

- Ja tez cie uwielbiam - posłał jej całusa Bill
- poprawka. MY też cie uwielbiamy - poprawił bliźniaka Tom.

Konaszefka

- Jak można mnie nie uwielbiać. Wy, Andi, Sco... - nie dokończyła.

MaDzia ®

- Tak wszyscy cie uwielbiamy ale ja najbardziej - Upozorował przerwanie jej w słowie.